To była najbardziej burzliwa historia animacji w historii – przyznał jeden z bohaterów wieczoru Marcin Giżycki. Pośród błyskawic i rzęsistego deszczu kilkudziesięciu najbardziej wytrwałych i zuchwałych widzów obejrzało cztery animacje, z czego trzy klasyczne, wyprodukowane przed laty w Studiu Miniatur Filmowych.
Twórcy filmów, choć obecni na pokazie, nie byli w stanie przekrzyczeć burzy, by choćby zapowiedzieć swoje dzieła. Po kilku filmach pokazanych w ekstremalnych warunkach, projekcję ostatecznie przerwano.
Pokaz zapowiadał się bardzo atrakcyjnie. Po raz pierwszy na jednej scenie mieli się ze sobą spotkać najwybitniejsi twórcy i krytycy polskiego filmu animowanego, mieszkający na Sadybie: Piotr Dumała, autor klasyków polskiej animacji, Marcin Giżycki, krytyk animacji i wykładowca historii sztuki w USA oraz Włodzimierz Maliszewski, dyrektor Studia Miniatur Filmowych, w którym powstało wiele najbardziej znanych polskich produkcji. W zastępstwie tego ostatniego, który musiał pojechać na międzynarodowy festiwal filmów animowanych we francuskim Annecy, studio ostatecznie reprezentowała też pochodząca z Sadyby, córka p. Włodzimierza - Olga. Na zaproszenie Macina Giżyckiego, w ostatniej chwili do powyższego grona dołączył Jacek Taszakowski, pomysłodawca i reżyser filmu animowanego „Mezalia”. Kilka dni wcześniej film miał swoją premierę w Fundacji Galerii Foksal. Film i reżyser zostali zaproszeni na nasz festiwal ze względu na fakt silnych związków filmu z Sadybą. Jego akcja dzieje się bowiem nad Jeziorkiem Czernikowskim. Jak okazało się, miejsce to wymyślił i scenografię z Jeziorkiem przygotował były Sadybianin, a dziś znany na całym świecie rzeźbiarz, animator i autor instalacji Paweł Althamer. Ku zaskoczeniu organizatorów i zgromadzonych gości, ten ostatni również przybył na sadybiański wieczór z animacjami.
Niestety, po obejrzeniu klasycznych filmów ze Studia Miniatur Filmowych: „Labirynt” Jana Lenicy, „Czerwone i czarne” Witolda Giersza i „Łagodnej” Piotra Dumały, oraz stosunkowo niedawnego filmu „Sycylijska pchła” Marcina Giżyckiego, pokaz został przerwany. Nie odbyła się ani premiera nowej animacji Piotra Dumały, ani drugi w historii pokaz animowanego filmu lalkowego Jacka Taszkowskiego pt. „Mezalia”, który w lipcu tego roku będzie walczył o nagrodę na międzynarodowym festiwalu animacji w Poznaniu. Co gorsza, poza kilkunastominutową rozmową z twórcami po pokazie, goście nie mieli praktycznie okazji dowiedzieć się nic o historii gatunku, ani poznać jego najwybitniejszych przedstawicieli. Przybyli twórcy zgodzili się jednak powrócić z pokazem na Sadybę po wakacjach. Marcin Giżycki zaproponował też – ku zadowoleniu gości – by pokazy filmów animowanych na stałe weszły do programu festiwalu Otwarte Ogrody na Sadybie. Wspomniał wreszcie, że od dawna nosi się z zamiarem stworzenia filmu animowanego o mieszkańcach sadybiańskiej kamienicy oficerskiej, w której mieszka, przy czym – zainspirowany dziełem Taszkowskiego i Althamera - chętnie ubrałby ten film w konwencję teatru lalek. Jak widać, burza popsuła pokaz, ale nie popsuła nastrojów i pomysłów.
Zobacz zdjęcia