Znakomitą kontynuacją przedwojennej zabudowy w stylu Miasta Ogrodu były po wojnie piętrowe domy z ogrodami, budowane na małych działkach przez Spółdzielnię Budowlano - Mieszkaniową „Prefabrykacja” (1953 r.).Spółdzielnia “Prefabrykacja” liczyła wtedy ogółem 120 członków-pracowników resortu Ministerstwa Budownictwa Przemysłowego.
W pierwszym rzucie zaplanowano 31 domków podwójnych - “bliźniaków”, do budowy których użyto jako materiału wypełniającego ściany, drzewa odpadowego, tzw. wałków połuszczarskich (rdzeń drzewa pozostały po zdjęciu wierzchniej warstwy przy produkcji dykty z pozaklasowych odpadów fabryki forniru.)
W drugim rzucie - domki z pustaków z okładziną ceglaną, zabezpieczające pustaki od wchłaniania wilgoci. 4 takie domki drugiego typu wybudowano na próbę już w pierwszej , “drewnianej” serii osiedla. Wyniki wypadły zadawalająco. Możność użycia 85% materiałów zastępczych, łatwe i szybkie wykonanie przemawiało za stosowaniem tego rodzaju konstrukcji, tym bardziej, że wałki połuszczarskie traktowano jako drzewo pełnowartościowe. Każdy z 31 domków, a właściwie każda z jego 62 połówek, przeznaczono dla jednej rodziny, posiadała własną instalacje centralnego ogrzewania, sanitarną, piwnice oraz strych.
Wnętrze domku większego cztero-pokojowego to 103,4 m2 łącznej powierzchni użytkowej . Z obszernego hallu wejściowego dwie pary drzwi prowadzą do kuchenki (6 m2) i łazienki (3,9 m2), a dalej, w głębi, do pokojów o powierzcni 33 i 14 m2. Pokój “duży” ma dodatkowe oszklone drzwi, wychodzące na taras, i wnęke, którą dzięki pomysłowo umieszczony na suficie drewnianym belkom można oddzielić kotarą, uzyskując w ten sposób jeszcze jedno wydzielone pomieszczenie. Na pięterku mamy dwa pokoje mniejsze (13,6 i 11 m2), z wbudowanymi w ścinę szafami, dalej strych i dodatkową umywalnię. Domków omawianego typu jest 19.
Mniejszych, dwupokojowych o łącznej powierzchni 67 m2 - dwanaście. Na parterze mieszczą one pokój (18,5 m2), kuchnię i łazienkę, na górze pokój o 15 m2 pow. Wyposażenie gospodarcze jest identyczne, jedynie brak tarasów.
Kolonia, biegnąca mniej więcej zwartą linią wzdłuż brzegu jeziora, głębiej, poczynając od ul. Goraszewskiej, rozprasza się. Domki spółdzielców przeplatają się z willami i domkami właścicieli prywatnych, wzniesionymi w okresie poprzedzającym uwłaszczenie gruntów miejskich. Czasem powoduje to kolizje i nie przewidziane kłopoty. Np. jeden z domków na ul. Jodłowej miał według planu stanąć tuż obok dwupiętrowej czynszówki. Z powodu zbyt bliskiego sąsiedztwa, dym z kominów domku jednopiętrowego płynął by w okno wyższego domu, co z góry wywołało burzliwe protesty mieszkańców. Ostatecznie dało się wybudować domek nieco dalej, w przepisowej odległości, kosztem wycięcia w tym miejscu drzewa świerkowego.
Teren na którym wyrosły domki spółdzielców, nie był całkowicie uzbrojony. Budynki na ulicach Koronowskiej i Jeziornej nie miały sieci miejskiej gazowej, świetlnej, a co najgorsze - wody. Żeby uzyskać światło, trzeba było wybudować własną transformatorownię, a co do wody, to mimo usilnych starań zarządu spółdzielni, interpelowani w tej sprawie przedstawiciele Stolecznej Rady Narodowej odpowiadali ze stoickim spokojem: “będzie jak nadejdzie czas”, bez bliższego określenia kiedy ten czas ma nadejść.
Do materiału wykorzystano tekst, który ukazał sie w tygodniku Stolica w 1955/10 którego autorką była Krystyna Krzyżakowa
Malownicza kolonia domków ciągnie się wzdłuż Jeziorka Czerniakowskiego – na ulicach Jodłowej, Koronowskiej, Juraty, Jeziornej, Kuracyjnej i Kąpielowej.