„W pewnej chwili przychodzi do mnie por. Czchowski – wspomina strzelec Michał Małecki – i się mnie pyta: Małecki jak wam idzie? Mówię – Dobrze p. Poruczniku, ale za godzinę będziemy w niebie. Słyszy pan? Niemcy kują dziury bedą nas wysadzać?! – Mury grube, nie przekują – odpowiedział porucznik i odszedł. Ledwie zniknął za filarem następnej kazamaty nastąpił wybuch. Stało się to w pierwszej z brzegu w zachodnim skrzydle dawnej przelotni. Nie miała ona okien. Po zamurowaniu tylniej bramy z następnymi kazamatami łączyło ją tylko niewielkie przejście oraz w głębi wąski chodnik wentylacyjny, biegnący aą do następnej przelotni na załamaniu koszar. Wybuch dokonał we wnętrzu takiego sprężenia powietrza, ze kilkunastu znajdujących się w kazamacie żołnierzy zginęło natychmiast. Spadający gruz zasypywał martwe już ciała, tam poległ popr. Franciszek Gorczyca.”
Cytat pochodzi z książki Macieja Piekarskiego pt. „Samotna Placówka”.