Kim byli i jak żyli przedwojenni mieszkańcy ulicy Goraszewskiej? Częściowej odpowiedzi dostarcza Irena Horoszkiewicz, córka państwa Królikowskich, którzy w końcu lat 1920. zbudowali znakomicie zachowany do dziś dworek z przeszkloną werandą na ul. Goraszewskiej 24 (na tyłach domu nr 25).
W Spacerowniku Gazety Wyborczej wspomina ona: „Przeprowadziliśmy się tutaj ze Starego Miasta. Ojciec był handlowcem, przedstawicielem firmy Fuks i Syn, a następnie Hartwig i Kantorowicz. Chciał, żeby dzieci biegały na świeżym powietrzu. Domów było mało, wszyscy się znali. Mieszkańcy grzecznościowo wymieniali między sobą koszyki z owocami zbieranymi w swoich ogrodach. Popularne były zwłaszcza morele. Panowie po pracy umawiali się na brydża, za każdym razem u kogo innego. Panie, oczywiście, nie pracowały. A najpiękniejszym miejscem w okolicy było jezioro z czystą wodą i piaszczystą plażą. Nad wodę przyjeżdżał kwiat młodzieży z Warszawy.”
Kim byli wspomniani wyżej partnerzy do brydża? Jednego z nich już znamy z wcześniejszej planszy – to architekt Karol Siciński. Inny to Mieczysław Burdowicz, właściciel domu przy ul. Goraszewskiej 19 (róg ul. Godebskiego) z kolumnowymi gankami i charakterystycznymi ozdobnymi szczytami. Był dyrektorem Polskiego Towarzystwa Ubezpieczeń „Patria”. Jak wspominał varsavianista Jerzy Kasprzycki w książce „Korzenie miasta”, dyrektora Burdowicza woził szofer amerykańskim samochodem.
Kolejnym brydżystą z sąsiedztwa był Jan Kochanowicz (1879-….), mieszkający w domu przy ul. Goraszewskiej 26 Ten przedwojenny aktor i reżyser teatralny, a przy tym autor podręczników o teatrze, przeszedł do historii jako jeden z inicjatorów powołania ZASPu (Związek Artystów Scen Polskich). Wchodził w skład specjalnej komisji, która opracowała jeszcze w czasie wojny Statut ZASPu. Przez wiele kadencji wchodził w skład Zarządu Głównego – w pierwszym 9-osobowym zarządzie towarzyszyli mu legendarni aktorzy: Aleksander Zelwerowicz, Stefan Jaracz i Juliusz Osterwa. Partnerem do brydża był również Heliodor Pryliński,właściciel domu przy ul. Godebskiego 10. Jak pisze J. Kasprzycki „W międzywojennej Warszawie co trzeci chyba szofer – zawodowiec lub amator – był ucz niem Heliodora Prylińskiego.”