Skwer Starszych Panów nie zawsze był publicznym zieleńcem. Pierwotnie, przed 2. wojną światową w jego miejscu stał dom z pięknym ogrodem.
Choć działka wydaje się duża, jak na dzisiejsze standardy w dużym mieście, wtedy była jedną z wielu podobnych na Sadybie. Jej właścicielem był inż. Kazimierz Pawłowicz, członek zarządu spółki, która parcelowała tutejsze grunty pod zabudowę, odpowiedzialny m.in. za doprowadzenie do tego peryferyjnego niegdyś osiedla wszystkich mediów: wody, gazu, elektryczności, kanalizacji. Bez tych udogodnień, a więc bez jego starań, rozkwit przedwojennej Sadyby na tak odległej od miasta ziemi nie byłby możliwy. Setki podobnych projektów osad wokół Warszawy, reklamowanych przed wojną jako miasta ogrody, nigdy nie doczekały się realizacji właśnie z powodu braku infrastruktury, która była za droga do doprowadzenia i sfinansowania przez właścicieli na peryferiach miasta.
W trakcie II wojny św. willa K. Pawłowicza - jak pisze historyk osiedla, Janusz Bronowicz – „była chyba jedyną willą na Sadybie, która w czasie wojny została zbombardowana i dosłownie bez śladu zniknęła z powierzchni ziemi”. Na jej miejscu powstał po wojnie prosty zieleniec z trawą, drzewami i dwoma krzyżującymi się ścieżkami. Z inicjatywy Towarzystwa Społeczno- Kulturalnego Miasto Ogród Sadyba w 2008 roku jego członkowie stworzyli wytyczne a na ich podstawie społeczny projekt rewitalizacji skweru. Poza dotychczasową funkcją komunikacyjną, wprowadził on deficytowe na Sadybie funkcje integracyjne: placyk zabaw dla dzieci, forum mieszkańców z ławami, stylizowane ławeczki, oraz czekające jeszcze na realizacje: słup ogłoszeniowy i miejsce do plenerowych wystaw. Skwer, zrealizowany ostatecznie według projektu wybranej w przetargu sadybianki, architekt krajobrazu Katarzyny Molskiej, uzupełniono o 12 replik latarń gazowych. Rewitalizację sfinansował Urząd Dzielnicy Mokotów.