Książka Macieja Piekarskiego „Tak zapamiętałem” to opowieść wspomnieniowa napisana w sposób barwny z imponującą ilością szczegółów odtwarzających losy rodziny autora i warszawiaków w okresie okupacji i wypędzeniu z Warszawy. Książka pisana jest łatwo przyswajalną frazą i przystępnym językiem, więc czyta się ją jednym tchem, nie rzadko roniąc łzy. Jak sam autor zaznaczył była pisana z „żabiej perspektywy” czyli z perspektywy wszędobylskiego dziecka.
Autor książki, Maciej Piekarski, rocznik 1932, urodzony w Warszawie, pochodził z rodziny o ugruntowanych, wielopokoleniowych tradycjach patriotycznych. Pradziad autora jako 12-letnie dziecko brał udział w Powstaniu Styczniowym u boku swojego ojca. Mama do snu śpiewała mu piosenki powstańcze. W chwili wybuchu II wojny światowej miał zaledwie 7 lat. Przeżył okupację, Powstanie Warszawskie, eksodus do obozu przejściowego w Pruszkowie (Dulag 121) i selekcję oraz tułaczkę. I jego nie ominęła działalność w Powstaniu. Pomagał w szpitalu powstańczym m.in. kopiąc groby, co dla dziecka musiało być traumatycznym przeżyciem. Przeżył Powstanie i doczekał końca wojny. Można by śmiało powiedzieć, że był jednym z tych, którzy mieli szczęście.
Od urodzenia blisko związany z Fortem IX „Czerniaków”. Mieszkał naprzeciwko w „bloku oficerskim”. Fort stał się jego pasją. Po 20 latach zbierania materiałów, napisał książkę „Samotna placówka” poświęconą historii walk o Fort we wrześniu 1939 r. Był inicjatorem utworzenia na terenie Fortu, Muzeum Katyńskiego (przeniesione do Cytadeli Warszawskiej).
Przeżycia wojenne zaważyły na całym jego dorosłym życiu. Ukończył historię sztuki. Pracował w Muzeum Narodowym w Warszawie. Był nauczycielem i wykładowcą. Pracował jako dziennikarz w Telewizji Polskiej. Współpracował przy takich programach jak: Pegaz, Detektywi historii, Warszawskie miejsca pamięci, Wiarus-Magazyn Kombatantów Warszawskich. Zrealizował kilkadziesiąt reportaży i filmów dokumentalnych poświęconych historii II Wojny Światowej i Powstaniu Warszawskiemu m.in. Ochotnik Janusz Kusociński. Jego pasją była Warszawa. To jej i dla niej poświęcał swoje życie. Współpracował z tygodnikiem „Stolica” oraz „Wojskowy Przegląd Historyczny”. Na antenie Kuriera Warszawskiego prezentował zagadki historyczne związane z Warszawą. Współpracownicy uważali, że znał wszystkie zdjęcia z okresu okupacji i Powstania, orientował się świetnie w broniach – polskiej i niemieckiej. Był pomysłodawcą „srebrnej obrączki” z napisem „Bohaterom Powstania Warszawskiego 1944”, które stały się cegiełkami Pomnika Powstania Warszawskiego. Był też jednym z inicjatorów utworzenia Muzeum Powstania Warszawskiego.
Wreszcie nadszedł czas na „Tak zapamiętałem”. Jej tematem życie wojennej Warszawy, szczególnie Sadyby. Wnioskując z lektury, Maciej Piekarski musiał być dzieckiem, które wszystko ciekawiło, wszędzie było go pełno. Dzięki temu stał się dobrym obserwatorem. Ma się wrażenie, że książka pisana była już w czasie wojny. Wydarzenia, opisy postaci i miejsc są przedstawione w sposób bardzo obrazowy. Z taką samą dokładnością autor podchodzi do opisu wydarzeń pięknych jak i traumatycznych.
Nie mylimy się w swoim osądzie. Sam autor nadmienia, że zamysł pisania wspomnień przyszedł mu do głowy 5 lutego 1944 roku, podczas blokady gestapo na Sadybie. Miał wówczas zaledwie 12 lat. Wówczas to, po odjeździe Uberfallkommando usiadł w kącie i zaczął opisywać, co widział i przeżył. Wspomina także, że schował ten opis pod dachówki w komórce nad pokojem babci. W 1945 roku, nie było ani dachówek, ani schowanych pod nie wspomnień. Wszystko spłonęło podczas Powstania Warszawskiego. Do pisania wspomnień wrócił po wojnie w 1945 roku. Gromadził swoje zapiski przez ok. 30 lat.
W opowieści Piekarskiego poruszane są wątki, dotyczące nie tylko wspomnianej już wcześniej wojennej Warszawy, w szczególności Sadyby, lecz także tragedii na wołyńskiej, a przede wszystkim „Dzieci Zamojszczyzny”, osieroconych w wyniku Niemieckiej akcji przesiedleńczej. To wątek osobisty autora. Rodzice zaadoptowali chłopca z Zamojszczyzny. W 2016 r. ukazała się książka „Syn dwóch matek”, poświęcona szerzej temu wątkowi, napisana przez Piekarskiego i jego córkę.
W książce Macieja Piekarskiego czytamy o pokoleniu naszych rodziców, dziadków. Pokoleniu, które mimo ciężkich przeżyć miało zasianą w umysłach odpowiedzialność za bliskich, za ojczyznę. Honor nie był tylko nic nie znaczącym słowem na szabli, a poświęcenie było czymś naturalnym. Czytamy o nich z dumą, że jesteśmy ich potomkami i z zazdrością. Zazdrościmy im wytrwałości, hartu ducha, siły. Oni mierzyli się z tak wielkimi przeciwnościami, my „wymiękamy” w obliczu zwyczajnej codzienności.
„Antek ucałował matkę. Zapytała czy ma chustkę do nosa tak spokojnie, jakby wychodził gdzieś w odwiedziny. Gdy zapytała, czy ma broń przy sobie, odpowiedział, że wszystko dostanie na miejscu. Podszedł do drzwi, położył rękę na klamce i powiedział: „Mamo, to chyba jeszcze wszystko za wcześnie”. „Więc zostań”, rzekła matka. „Nie mogę, trzeba….” Matka zamknęła drzwi, odwróciła się do mnie i powiedziała szeptem przez łzy: „On nie wróci”….
Miał 16 lat…
Książka jest gratką dla miłośników Warszawy, a dla mieszkańców Sadyby i okolic to rarytas. Piekarski zgłębił historię Sadyby, szczególnie walk we wrześniu 1939 i okresu Powstania. Zebrał sporo materiałów i dokumentów, które wykorzystał w swoich książkach. Jak wyglądała Sadyba przed wojną, jak przebiegały ulice (siatka ulic została nieco zmieniona po wojnie). Poznajemy życie mieszkańców Sadyby, ich codzienne troski i radości. Gdzie była apteka, szewc, a gdzie pracownia krawiecka? Gdzie znajdowała się pierwsza publiczna szkoła powszechna nr 115? Gdzie były „czarne drogi”? Gdzie walczył „Kusy”. Czy ogrody generałowej Branickiej zawsze były ogrodami? Czytając książkę, czytelnik -sadybianin ma przed oczami koszmar wojny i powstania. Koszmar, przeżywany nie przez bezimiennych ludzi, tylko naszych bliskich, sąsiadów. Widzi bohaterów. Tych z bronią w ręku, z noszami, tych gotujących jedzenie z niczego i tych, którym serca z trwogi o bliskich zmieniały swój rytm.
Marcin Piekarski jest również autorem książki "Samotna placówka", wydanej w 1989 roku przez Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej.
We wstępie czytamy: „Gdy jedziemy warszawską Wisłostradą z północy w kierunku Wilanowa, za mostem Berlinga najpierw mijamy ciągnące się po lewej stronie pola siekierkowskie, potem otoczony białym murem piękny barokowy kościół i klasztor Bernardynów na Czerniakowie, nieco dalej zaś, tuż za kładką dla pieszych, łączącą Orężną (dawna Podhalańska) z ulicą Zieloną, dostrzegamy na lewo biały trzypiętrowy blok, a na prawo malownicze ruiny starego fortu. I blok ten, i ruiny fortu są zapisane złotymi zgłoskami zarówno w dziejach obrony Warszawy w roku 1939, jak i później, w dziejach Powstania Warszawskiego. Książka ta jest poświęcona obronie Fortu Czerniakowskiego i Sadyby w roku 1939.”
„Tytuł tej pracy skojarzył mi się natychmiast z obroną Westerplatte. Źle to czy dobrze? Właśnie dobrze, bo takich placówek jak Westerplatte było w tej polskiej wojnie więcej, choć takich pięknych „pióropuszów sławy” im nie dano. Maciej Piekarski to uczynił- przyznam- z powodzeniem. Stwierdzając, że uczynił to z powodzeniem, mam na myśli wykorzystanie źródeł, głównie relacji, i to tych mało znanych albo nie znanych w ogóle, bo źródła dokumentalne rewelacji nie stanowią, oraz formę, którą upatruję w intensywnym, prawie bezbłędnym łączeniu dokumentów, relacji i autorskiej narracji w jedną frapującą całość.” – napisał Tadeusz Jurga w recenzji wydawcy.